Stwierdzenie, że słońce może prowokować nowotwory skóry po raz pierwszy zostało udowodnione już w XIX wieku – w 1928 roku dr Findlay potwierdził to badaniami eksperymentalnymi na myszach. Od tego czasu wiedza na temat roli promieniowania słonecznego w indukcji zarówno czerniaków, jak i innych nowotworów (raków podstawno- i kolczystokomórkowych) jest powszechnie znana.
Przez wiele lat uważano również, iż przebywanie na słońcu szkodzi pacjentom z chorobami układu krążenia. Niedawno jednak stwierdzono, że promieniowanie UVA może obniżać ciśnienie tętnicze (1), a także sprzyja ograniczaniu nadwagi i objawów zespołu metabolicznego, w tym cukrzycy – i to w mechanizmie niezależnym od witaminy D, o której tak ostatnio głośno ze względu na jej powszechnie występujący w populacji niedobór (2). Skoro więc ekspozycja na słońce nie jest „samym złem” trzeba rozważyć, jak osiągnąć równowagę i opalać się bez ryzyka.
Naturalna ochrona organizmu
Konieczne jest zachowanie równowagi (swoiste yin-yang) tak, by potencjalnie niekorzystne efekty opalania nie niwelowały dobroczynnego działania słońca.
Skóra człowieka potrafi się bronić przed nowotworzeniem powodowanym przez promieniowanie UV, choćby dzięki temu, że naskórek produkuje ochronną melaninę. Jednak ten mechanizm nie jest przydatny u osób o pierwszym, a także drugim fototypie skóry, u których pierwszym przejawem działania UV na skórę jest rumień – rumień, czyli oparzenie, a więc pierwszy krok do raka czy czerniaka skóry. Ochronnie działa jedynie eumelanina (barwy od brązowej do czarnej). Osoby, u których dominuje feomelanina (np. o rudych włosach), są praktycznie pozbawione naturalnej ochrony, gdyż feomelanina ulega pod wpływem UV degradacji i staje się fotouczulaczem, a więc jej działanie w żadnej mierze nie jest ochronne!
Innym mechanizmem ochronnym jest pogrubienie naskórka poddawanego ekspozycji na UV, mające chronić jego warstwę podstawną przed promieniami. Wiemy jednak dobrze, jak wygląda skóra żeglarzy i surferów, a także rolników po 30-40 latach pracy na powietrzu. Jeśli nie stosowali oni ochrony przeciwsłonecznej, cechy fotostarzenia są wyraźnie widoczne: skóra jest pogrubiała, formuje głębokie zmarszczki, ma nierównomierny koloryt, a jednocześnie pojawiają się liczne ogniska rogowacenia słonecznego, będące stanem przednowotworowym. To świadczy aż nadto, że samo pogrubienie naskórka nie wystarczy.
Organizm – na szczęście – uruchamia także liczne szlaki metaboliczne zapobiegające powstawaniu mutacji pod wpływem UV, a także usuwające te mutacje, gdy już do nich dojdzie (poprzez działania antyoksydacyjnych enzymów oraz dzięki mechanizmowi naprawczemu DNA).
Preparaty przeciwsłoneczne
Aby wesprzeć naturalne mechanizmy obronne skóry stosujemy kosmetyki z tzw. filtrami przeciwsłonecznymi. Filtry te oddziałują na promieniowanie UV przed ich wniknięciem do skóry: odbijają je, tak jak to czynią np. tlenek cynku czy dwutlenek tytanu (filtry fizyczne), albo też absorbują promienie UV i zamieniają je w nieszkodliwe dla skóry ciepło (filtry chemiczne).
Prawidłowe stosowanie kosmetyków z filtrami przeciwsłonecznymi chroni nie tylko przed ostrymi oparzeniami, ale także przed – indukowanymi przez UV – obniżeniem odporności skóry i wspomnianym fotostarzeniem. Dobry kosmetyk przeciwsłoneczny powinien chronić przed szerokim spektrum UV, czyli zarówno UVA, jak i UVB. Powinien również mieć przyjazne, dobrze wchłaniające się podłoże, które pozostawia jak najmniej tłusty film na skórze. To właśnie tłuste pozostałości po kosmetykach zniechęcają do kontynuacji stosowania preparatów – szczególnie na plaży, gdzie „tłuste filtry” sprzyjają nieprzyjemnemu oblepianiu skóry piaskiem.
Korzystne, z punktu widzenia kosmetycznego, jest stosowanie filtrów zawieszonych w aerozolu, przy czym konieczne jest dokładne rozprowadzenie preparatu na skórze. Podczas aplikacji należy uważać, aby nie pozostawić miejsc bez kosmetyku – aerozol „znika” z powierzchni skóry błyskawicznie, co uniemożliwia kontrolę wizualną, tak łatwą podczas stosowania np. balsamu. Natomiast wracając do fotostarzenia, współczesne preparaty przeciwsłoneczne mogą również zawierać substancje anti-aging, w więc przejmują w części funkcję kosmetyków pielęgnacyjnych.
Aby ochrona skóry była pełna, kosmetyki przeciwsłoneczne powinny być aplikowane na ok. 30 min. przed wyjściem z domu, a następnie co 3-4 godziny. Należy pamiętać, że zastosowanie filtru z wyższym SPF nie oznacza, iż możemy przebywać „na słońcu” dłużej! Każdy filtr ulega degradacji i smarowanie winno być regularnie powtarzane. Jeśli podłoże kosmetyku nie będzie przyjazne z pewnością nie będziemy go stosować wystarczająco regularnie.
Należy wybierać kosmetyki z wysokim wskaźnikiem ochrony SPF. W warunkach laboratoryjnych SPF 15 chroni przed 93% UVB, SPF 30 – przed 97%. Różnica 4% wydaje się nie mieć znaczenia klinicznego. Jednak w przypadku ekspozycji na plaży zalecane jest stosowanie filtrów z SPF nie mniejszym niż 30, gdyż w codziennej praktyce aplikujemy na skórę warstwę dużo cieńszą niż w warunkach doświadczalnych (2mg/cm2), a więc jest wysoce prawdopodobne, iż cienka warstwa kosmetyku o niskim SPF nie zapewni spodziewanej ochrony. Trwa dyskusja na temat dodawania do kosmetyków przeciwsłonecznych tzw. antyoksydantów, które – zgodnie z mechanizmem powstawania uszkodzeń pod wpływem UV – wydają się zasadne w zastosowaniu. Obecnie nie ma jednoznacznych wyników badań potwierdzających ich działania przeciwnowotworowe, ale można mieć nadzieję na ich rolę w hamowaniu fotostarzenia.
Osoby stosujące kosmetyki przeciwsłoneczne skarżą się czasem na uczucie mrowienia, pieczenia, nawet bez obecności rumienia. W nowoczesnych kosmetykach o zbilansowanym składzie te dolegliwości występują niezwykle rzadko, a jeśli już, to są raczej objawem podrażnienia, a nie alergii. Najczęściej dotyczą okolic delikatnych (np. powiek). Kontaktowe reakcje alergiczne i fotoalergiczne zdarzają się współcześnie coraz rzadziej. Osoby ze skórą nietolerującą filtrów chemicznych powinny rozważyć zastosowanie filtrów fizycznych. Chociaż praktyka pokazuje, że przy stosowaniu kosmetyków z filtrami chemicznymi sprawdzonych producentów, dolegliwości występują niezwykle rzadko. Dzieje się tak dlatego, że dobór właściwej formuły został potwierdzany badaniami na ochotnikach, którzy – oprócz akceptacji właściwości kosmetycznej preparatu i wygody aplikacji – oceniają także występowanie nietolerancji. O ile to się zdarzy, producent powinien zmienić formułę i przeprowadzić badania ponownie.
Nie należy obawiać się, że zastosowanie filtrów przeciw UV zahamuje produkcję witaminy D. Ostatnie badania wykazały, iż osoby stosujące kosmetyki przeciwsłoneczne regularnie i zgodnie z zaleceniami, wciąż otrzymują dawkę UV wystarczającą dla zachowania prawidłowego poziomu witaminy D. Niedobory tej witaminy, ostatnio powszechnie stwierdzane w populacji, mają inne przyczyny (praca w pomieszczeniach zamkniętych przez cały dzień, mało spacerów, krótkie urlopy, nieprawidłowa dieta itp.).
Konieczne jest więc zachowanie równowagi (swoiste yin-yang) tak, by potencjalnie niekorzystne efekty opalania nie niwelowały dobroczynnego działania słońca. Krótko mówiąc, ekspozycja na promieniowanie słoneczne jest wskazana, ale nie bez ochrony przeciwsłonecznej skóry.
Przypisy:
- (Liu D. i wsp. J Invest Dermatol 2014;134:1839-46)
- (Geldenhuys S i wsp. Diabetes 2014; 63: 3759-69)